Chcesz pofrunąć, wzlecieć w chmury, a czujesz, że spadasz. …
Tygodnie w zawieszeniu. Między. Chcesz coś napisać, nie możesz. Mierzi cię składanie książki, a w domyśle chciałeś trzy. Wyżywasz się na Bergmanie, a nawet ulubionym Bunuelu. Nie masz ochoty na bawienie się (w myślach, bo już nie na lekcjach) w 29 wersję interpretacji "Psa andaluzyjskiego". Nie oglądasz, o zgrozo, seriali. Zawiesiłeś na czas nieokreślony korespondencję mejlową (przepraszam wszystkich korespondentów, a zwłaszcza Artura B., Elizę O.,Justynę K., Bognę D., Renię K., a także niezwykle kompetentnego Komentatora – Komentatorkę? – moich uwag na temat polskich seriali i oświadczeń gwiazdeczek typu Kożuchowskiej). Korespondencji staromodnej – na papeterii – nie uprawiasz już od dawna. SMS-ów nie cierpisz. Twój Skype milczy jak zaklęty. Na ikonkę "Gadu-Gadu" patrzysz od zawsze ze wstrętem.
Zawiesiłeś się (zostałeś zawieszony?), ale nie masz żadnej możliwości autoresetu.
Wpływ dziury ozonowej nad Polską na psychikę? Skłaniasz się ku tej ponętnej koncepcji, chociaż doskonale wiesz, że się oszukujesz. Jak zresztą w wielu innych sprawach. Wiesz też dobrze, że samooszustwo bywa dla psychiki pasem ratunkowym, lecz i to cię nie nęci, nie kręci.
"Między".
To słówko najlepiej, w sposób najbardziej uniwersalny, oddaje status człowieka oraz sens i bezsens kondycji ludzkiej. Dla jednych między Ziemią a Niebem, dla innych – między Nic a Nic, dla jeszcze innych – między bytem komara lub motyla, jestestwem człowieczym, a później być może źdźbłem gryki lub gałązką wiśni, etc.
Dla tych drugich tu, na Ziemi, jest ciągle "Między". I tylko, i wyłącznie "Między". Odrzucając Niebo, skazali się na "międzystowatość". "Międzystość"? I to "Między" muszą (powinni) z pożytkiem jak największym zagospodarować, nim ostatnie "Między" wygeneruje ostateczne NIC. Śpieszyć się muszą zatem, dużo mają do zrobienia: hic et nunc.
Ci, którzy celują w Niebo, mają (siłą rzeczy) jaśniejszą perspektywę, nawet jeśli niebo mocno zachmurzone jest. Podobno mają także szanse na takie bycie, które znosi ostatecznie wszelką "Międzystość". Podobno. Ale nudna to jakaś perspektywa.
"Między"
Między jedną stacją kolejową a drugą (w moim "Między" nie mogą to być stacje drogi krzyżowej, o ile nie chciałbym drogi tej sprofanować – swój krzyż zaś dźwigam samodzielnie, obywam się bez mitycznych protez, wystarcza mi proteza w gębie), między jedną książką a drugą, między domem a szpitalem, szpitalem a domem, między domem a pracą, między lekcjami,między przerwami, między uczniami, między głupcami, między szefami, między mędrcami, między artykułami i felietonami, między narodami, między galaktykami, między wielkim wybuchem a czarna dziurą, między smutkiem a radością, między sukcesem a klęską, między dwiema kobietami, między udami jednej kobiety, między narodzinami (zawsze z przypadku) a "zejściem" (i z przypadku, i z musu).
Przyjdzie więc niechybnie ten moment, kiedy już nie będzie żadnego "Między". Nawet, jeśli ten moment stanie się między udami.
Bredzę najwyraźniej. Uświadomienie sobie własnej "Międzystości" implikuje bredzenie. Dlaczego? Bo wyklucza perspektywę metafizyczna. Uwaga! Nie mylić z wiarą w Niebo! A tylko prawdziwa metafizyka mogłaby pomóc w odnalezieniu jakiegoś pierwiastka sensowności w tym-tu "Między". Zazdroszczę poniekąd Leibnizom.
No patrzcie, Państwo, wyszła mi prawie sytuacja Kantowska… A gdzie mi tam do Kanta!
Bredzę podwójnie, bo i terminologicznie wszakoż. A co mi tam! Ten Heidegger – jakże on naświnił w terminach! Heideggerowski gwałt na metajęzyku – szczyt filozoficznej masturbacji. A ja jestem pewien swojej "Międzystości"!
PS. Dystans. Dystans do siebie i rzeczy w jakimś sensie …usensownia tę moją "Międzystość", a przynajmniej tak mi się wydaje. W najbliższych trzech wpisach ucieknę zatem w historię. Może w ironię. I …humor.
Amen. A raczej: Finis coronat opus.
PS. Być może mój wpis powienien ograniczyć się do słów: Jestem "między". Tak byłoby zapewne skromniej i bardziej pokornie, a przynajmniej bez żadnej zbędnej, nawet mimowolnej emfazy.
PolubieniePolubienie
Ot, taka sobie tragedia komunikacyjna, z ktora trzeba żyć… Odwzajemniam pozdrowienia.
PolubieniePolubienie
Anonim writes:szkoda, że tym nieuniknionym "między" w życiu wszystkich tak rzadko jest międzysłowie. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Na szczęście,Pani Bożeno, częściej snuję (wewnętrzne) refleksje o niepojętym. I na ogół nakierowany jestem na tu i teraz oraz realna przyszłość.Bardzo dziękuję za życzenia, równie serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Panie Michale – wszyscy jesteśmy zawieszeni między niepojętym a nieuniknionym, bo życie to śmiertelna choroba, najważniejsze by jak najrzadziej zastanawiać się nad nieuniknionym kontemplując chociażby niepojęte…dużo zdrowia, pozdrawiam serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie