Głaz pamięci, czyli dzieje pewnego kamienia

Niespełna tydzień temu, w Warszawie, na pl. Wileńskim, głęboką nocą, nieznani sprawcy ustawili ogromny kamień na postumencie, na którym niegdyś stał tzw. pomnik Czterech Śpiących.

Właściwie jest (był) to Pomnik Braterstwa Broni żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej, a w ramach rekompensaty psychicznej warszawiacy żartobliwie uśpili go. Jednak dokładnie tri goda nazad, w związku z budową stacji metra Dworzec Wileński, śpiących skazano na banicję i dokładnie nie wiadomo, w jakim apartamencie teraz śpią i o czym śnią. Kto wie, może jakiś obrotny stoliczanin sprzedał go Rosjanom? Ostatecznie po II wojnie handlowano w Stolicy nie tylko cegłą („Kup pan cegłę!” – to była w powojennych ruinach Warszawy propozycja nie do odrzucenia), ale też Pałacem Kultury i Nauki oraz Mostem Poniatowskiego.

Na tajemniczym kamieniu prawdopodobnie ci sami nieznani sprawcy przyczepili tablicę pamięci Bohaterów Majdanu. Nie wiem, czy także dla tych spod znaku banderowców.

Przybyły na miejsce specjalista urzędnik wyjaśnił w sprawie głazu, że ewidentnie winien jest lodowiec.

Następnej nocy nieznani sprawcy zamienili tablicę na pamięci Żołnierzy Wyklętych. Nie wiem, czy wszyscy „wyklęci” zasługują na pamięć i nie zachwycam się serialem „Czas honoru”.

Nie wiem też, co dalej się działo z głazem wydobytym na trasie metra i z tablicami. Ale jest to pomysł! Pozwolić, aby ludzie do woli zmieniali treść tablic na głazie. Choćby co noc. W Polsce możliwości upamiętniania czegoś lub kogoś nigdy nie zabraknie. Taki głaz z wymienną tablicą byłby praktyczną lekcją demokracji. Ludzie wolą skądinąd obywatelskie instalacje lub happeningi od uczestnictwa w wyborach. Zamiast miotać się pomiędzy Tęczą a Palmą, ludzie chodziliby pod głaz. I wymieniali się tablicami. Lub wymieniali ciosy.

A tak w ogóle jestem przeciwny burzeniu wszelkich pomników historii. Także takich jak Pałac Kultury i Nauki w Warszawie lub „December Palace” w Katowicach.

Michał Waliński

8 listopada 2014 roku

Informacje o Michał Waliński

b. folklorysta, b. belfer, b. organizator, b. redaktor, b. wydawca, b. niemowlę, b. turysta; kochał wiele, kochał wielu, kocha wiele, kocha wielu; czasem świnia, czasem dobry człowiek, czyli świnia, ale dobry człowiek (prawie Gogol); żyje po przygodzie z rakiem (diagnoza lipiec 2009 r.) i konsekwencjami tej przygody; śledzi, analizuje i komentuje obyczajowość współczesnych Polaków; czasem uderza w klawisze filozoficzne, czasem w ironiczne, czasem liryczne, rzadziej epickie; lubi gotować, lubi fotografować; lubi czytać i pisać, lubi kino, filmy i teatr (od dawna za względu na okoliczności tylko w TV); lubi surrealizm w sztuce i w ogóle, a więc i polskość; lubi van Steena, Rembrandta, słomkowy kapelusz damy Rubensa, Schielego, impresjonistów, kobiety w swobodnych pozach w malarstwie Tintoretta; kocha M.; kocha miesięcznik "Odra", czyta regularnie "Politykę" i "Wyborczą"; ulubione radia: Dwójka i radia internetowe z muzyką klasyczną, jazzem, fado, flamenco i piosenkę literacką; lubi radio TOK FM, chociaz po godzinie czuje sie ogłuszony nadmiarem sygnałów dźwiękowych i "głosowych"; wierzy w koincydencję etyki i estetyki oraz królewnę Śnieżkę; ateistyczny agnostyk, może agnostyczny ateista; lubi słuchać
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Głaz pamięci, czyli dzieje pewnego kamienia

  1. Zbliża się, niestety, 11 Listopada… Jestem za przeniesieniem tego smutnego Święta na inny termin, chociażby na wakacje. Albo przynajmniej na 4 czerwca, kiedy już większość myśli o wakacjach.

    Polubienie

  2. Bogna Drozdek pisze:

    Idea zbliżona do brytyjskiego Hyde Park’u. Ale nawet tam nie wolno obrażać królowej. Nietrudno zgadnąć, kto, a raczej co w Polsce znalazłoby się pod specjalnym nadzorem. I może lepiej nie zgadywać, co by z tego wynikło.

    Polubienie

Dodaj komentarz