O wierszu Tadeusza Peipera pt. „Czyli”. Czyli o Peiperowskiej artystycznej „teodycei” (Wiersze z moich półek, 2)

Tadeusz Peiper

Czyli

Niebo przemawia krwią, zgwałcona dziewczyna.

Czyli: słońce chce grzeszyć na ziemi wraz z nami

i łza czerwona piszę ciszę na papierze miasta.

Czyli: noc weźmie kąpiel w kielichu wina,

wytrze się chustą białych godzin i trzeźwemi oczami

zatruwać będzie każde słodkie ciasto.

Czyli: bez naszych zbrodni nie ma naszych cnót; kryminał

jest boczną nawą kościoła. Czyli bóg bez wrzodów mami.

Czyli: ulicą idę, a pod pachą łaskocze mnie gwiazda.

Czyli: krople krwi = krople krwi? Czyli:

miód niosą na paznokciach ci którzy grzesząc tworzyli.

Czy spójnik może być tytułem wiersza? Tak. Czy spójnik, który stał się tytułem wiersza, może być bohaterem lirycznym tegoż wiersza? I tak, i nie. Spróbuję to wyjaśnić, biorąc pod uwagę nie byle jaki wiersz. Czyli (z tomu A, 1924) Tadeusza Peipera to utwór, który sam autor podaje jako przykład poematu opartego na „układzie pięknych zdań”: „Nietrudno wyobrazić sobie utwór, którego poszczególne zdania nie pochodziłyby z jakiegoś jednego zdarzenia, lecz byłyby tak dobrane, ażeby uczucia, wywoływane przez nie w czytelniku, układały się według praw ustanowionych przez autora. Byłby to bazar zdań wśród ścian z uporządkowanych uczuć. Poszczególne zdania związane byłyby ze sobą nie spójnością tematu, lecz spójnością rezultatu uczuciowego. Następstwo zdań opierałoby się nie na następstwie realnych zjawisk, lecz na następstwie, podyktowanym linią zamierzonego uczucia. Układ taki miałby głęboką konsekwencję. Byłby w nim sens.” Peiper oznajmia, że „reguł podać nie potrafi”, za to wskazuje na poematy Niebo przemawia krwią i Wśród pni w żałobie (T. Peiper, Nowe usta, w: T. Peiper, Tędy. Nowe usta. Kraków 1972, s. 346).

Poemat Czyli składa się z 11 wersów, ale istotniejszy jest podział wyznaczony siedmiokrotnym użyciem spójnika (implikacji) „czyli”, który dzieli wiersz na siedem sekwencji. Prosi się istotne zastrzeżenie: nie możemy tego spójnika traktować ściśle według praw logiki (p        q; itd.). Logika poezji rządzi się innymi prawami niż logika formalna; w liryce, a szczególnie w poematach Peipera, formalne sensy logiczne „przysłania” wywód, tok rozumowania oparty na entymematach.

Pierwszy wers poematu Czyli stanowi bardzo efektowną, filmową ekspozycję utworu. Tworzy ją jukstapozycja w postaci dwóch zdań oddzielonych przecinkiem, ewokujących tyleż skontrastowane, co nakładające się na siebie obrazy: 1. „Niebo przemawia krwią”, 2. „zgwałcona dziewczyna”. Mocne, trzeba przyznać, otwarcie. Filmowe, jak się rzekło. Z jednej strony plan ogólny, panoramiczny, zdystansowany, z drugiej – zbliżenie kamery, uchwycenie mocnego szczegółu. Zabieg ten wyznacza jednocześnie jakby dwie perspektywy oglądu rzeczy: wertykalną i horyzontalną. Obraz zachodu słońca, nadchodzącej nocy i brutalna, niczym z brukowca lub tabloidu, krótka – równoważnikiem zdania wyrażona – informacja dotycząca dziewczyny. Mógłby to być także dobry początek „kryminału”, rozumianego jako powieść kryminalna. Skądinąd słowo „kryminał” za chwilę, w siódmym wersie, się pojawi.

Rozlewający się ostrą czerwienią po niebie zachód słońca to w poezji nic nowego. „Słońce krwawo zachodzi, z nim resztka nadziei” – czytamy w znanym sonecie Mickiewicza. Zwykle „krwawy” zachód słońca zwiastuje zagrożenie, nieszczęście, czające się w pobliżu zło. Personifikacja w pierwszym zdaniu wiersza Peipera oparta jest jednak na zamienni. Metonimiczne „przemawiające niebo”, wespół z metonimicznymi „łzą czerwoną” i „nocą”, wchodzi wyraźnie w rolę mówcy, oratora, retora, może moralisty lub kaznodziei, także „kronikarza”, zapisywacza wydarzeń. A przynajmniej świadka wydarzeń dziejących się na dole, na grzesznej ziemi. Zapewne tez ich współuczestnika.

Kim jest ten, który pisze zapisuje? Tak po prawdzie, to chyba nie purpurowe niebo przemówiło, ale jakby sam Stwórca interweniował przy pomocy słowa, poruszony ewidentną zbrodnią (być może w wersie 5-6 mamy subtelną aluzję do Oka Opatrzności, które „trzeźwymi oczami zatruwać będzie każde słodkie ciasto”; to tylko hipoteza, wielu takich hipotez dotyczących niuansów techniki poetyckiej Peipera nie da się w sposób ostateczny zweryfikować). Dobry mówca, jak i dobry pisarz, wie doskonale, jak ważny jest początek. Komunikat wypełniający pierwszy wers jest na tyle sugestywny i  wstrząsający, że nim zanalizuje go intelekt, poruszy w odbiorcy zmysły i określone uczucia wyzwoli. Bo chociaż istnieje ostry kontrast między tym, co na górze, i tym, co na ziemi, istnieją także między tymi planami pewne wyraźne związki i zależności: w sferze logiki poetyckiej, w sferze obrazowej (niebo przemawiające krwią – gwałt na dziewczynie, krew) i na płaszczyźnie moralnej (gwałt jest naruszeniem porządku boskiego). Te plany w dużym stopniu nakładają się na siebie. W efekcie: czytamy dwa pierwsze zdania, i odbieramy je jako nierozerwalną semantyczną całość, znaczenia, sensy współistnieją i ewokują kolejne – w kolejnych zdaniach i sekwencjach – stymulując u odbiorcy określone reakcje wzruszeniowe.

Ale zapewne nie z natchnienia Boga powstaje ta księga miasta. Miasta? Może „miasto” jest tu pars pro toto cywilizacji, kultury? Może chodzi o dzieło pisane przez człowieka: pisarza, poetę? O proces, akt twórczy w ziemskim sensie i nadzwyczajny wysiłek intelektu okupiony „łzą czerwoną”, tym bardziej że także artysta naznaczony jest złem? A może o jedno i drugie? Do pytań tych ustosunkuję się w dalszej części szkicu.

W tej chwili ważne jest to, że licząca jeden wers i dwa zdania introdukcja rzutuje na budowę całego poematu. Kluczem pozwalającym zrozumieć tajniki konstrukcji jest, powtórzony sześciokrotnie, spójnik „czyli”, który można określić mianem spójnika „implikacyjnego” i który pełni funkcję podobną do funkcji (nomen omen) „wspornika” w architekturze. „Unosi” i scala całą budowlę. Bez niego budowa rozsypałaby się na szereg pojedynczych elementów, które – każdy z osobna – coś by znaczyły, ale jak porozrzucane bezwładnie cegły, belki i gwoździe, nie tworzyłyby nadrzędnego sensu. W tym sensie „spójnik” może być traktowany niemal jak bohater utworu, a przynajmniej jak zaczyn poetyckiego dyskursu intelektualnego. Poetyckich puzzle.

Całość szkicu można przeczytać na stronie:

https://pl.scribd.com/doc/244596245/Micha%C5%82-Wali%C5%84ski-O-wierszu-Tadeusza-Peipera-pt-Czyli-Peiperowska-artystyczna-teodycea-Wiersze-z-moich-po%C5%82ek-2

Michał Waliński

27 X 2014 r.

Informacje o Michał Waliński

b. folklorysta, b. belfer, b. organizator, b. redaktor, b. wydawca, b. niemowlę, b. turysta; kochał wiele, kochał wielu, kocha wiele, kocha wielu; czasem świnia, czasem dobry człowiek, czyli świnia, ale dobry człowiek (prawie Gogol); żyje po przygodzie z rakiem (diagnoza lipiec 2009 r.) i konsekwencjami tej przygody; śledzi, analizuje i komentuje obyczajowość współczesnych Polaków; czasem uderza w klawisze filozoficzne, czasem w ironiczne, czasem liryczne, rzadziej epickie; lubi gotować, lubi fotografować; lubi czytać i pisać, lubi kino, filmy i teatr (od dawna za względu na okoliczności tylko w TV); lubi surrealizm w sztuce i w ogóle, a więc i polskość; lubi van Steena, Rembrandta, słomkowy kapelusz damy Rubensa, Schielego, impresjonistów, kobiety w swobodnych pozach w malarstwie Tintoretta; kocha M.; kocha miesięcznik "Odra", czyta regularnie "Politykę" i "Wyborczą"; ulubione radia: Dwójka i radia internetowe z muzyką klasyczną, jazzem, fado, flamenco i piosenkę literacką; lubi radio TOK FM, chociaz po godzinie czuje sie ogłuszony nadmiarem sygnałów dźwiękowych i "głosowych"; wierzy w koincydencję etyki i estetyki oraz królewnę Śnieżkę; ateistyczny agnostyk, może agnostyczny ateista; lubi słuchać
Ten wpis został opublikowany w kategorii awangarda krakowska, liryka, poemat, Poezja, Tadeusz Peiper i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz