Uciekinierzy z Syrii i innych krajów. Nowa wędrówka ludów

Ludy 351551_0_445__5476_626f6272796c5f30375f31325f3334Od zakończenia II wojny światowej nie było w naszym regionie świata migracji ludzi na tak masową skalę. Wówczas przemieszczenia dotyczyły w zasadzie krajów wewnątrzeuropejskich (pomijam to, co działo się na Dalekim Wschodzie), przypomnijmy choćby wysiedlenie Polaków „zza Buga” na tzw. Ziemie Zachodnie i wysiedlenie Niemców z tychże ziem w głąb Niemiec.

W trwającej obecnie wędrówce ludów, na zachód Europy, a szczególnie do Austrii, Niemiec, Anglii, Skandynawii, ciągną setki tysiące uchodźców i imigrantów z Syrii, Erytrei, Sudanu, Iraku, Afganistanu czy Bangladeszu. Telewizja i radio pełne są opisów dantejskich scen, jakie się dzieją na Morzu Śródziemnym, na wyspach włoskich i greckich, na pograniczu syryjsko-tureckim, w Serbii, Macedonii, na Węgrzech, na autostradach austriackich czy dworcu Keleti. Lada tydzień fale egzotycznych przybyszy mogą zacząć szturmować Polskę od strony ukraińskiej. Nie dlatego, że Polska stanie się dla nich rajem, lecz po to, by przeć dalej, na Zachód.ludy 3

Przyznaję, że to trochę dziwne i uwłaczające dumie narodowej: nie chcą do Polski, ale, gdy wszędzie indziej, gdzie już wysokie mury i płoty kolczaste zostaną ustawione, zechcą iść przez Polskę. Obecnie jest ich u nas niewielu, ale żaden z nich nie chciał się starać o azyl w Polsce. Polska jest aż tak nieatrakcyjna?

Zachód naciska na Polskę i kraje Środkowej Europy, żąda, abyśmy przyjmowali uchodźców, narzuca nam określone kwoty, posuwa się do szantażu (My wam daliśmy to a to, a wy…). Politycy polscy, przed wyborami, bez względu na opcję, wzdragają się niczym diabeł przed święconą wodą, przed jakimiś wyrazistymi deklaracjami w tej sprawie – najczęściej są przeciw lub kluczą. Pani Premier, jak mantrę, powtarza liczbę dwa tysiące osób. Tyle możemy podobno przyjąć, bo jesteśmy biedni. Poza tym musimy być odpowiedzialni i pamiętać o bezpieczeństwie Polski i Polaków. Wynika z tego, że przyjęcie trzech tysięcy (i więcej) zagrozi Polsce jakimś kataklizmem, a Polacy nie będą mieli co jeść i gdzie pracować. Wstyd mi, gdy słyszę zaklęcia Pani Premier, a przecież o wiele wyżej ja stawiam od p. Szydło.

Można przypuszczać, że po wyborach zwycięska partia będzie zdecydowanie przeciw Obcym, którzy swoim przybyciem mogą pokalać nieskalaną cudzą krwia czystość etniczną narodu polskiego, a nowa opozycja, zatem i obecna Pani Premier, będzie z tego powodu podszczypywać nowe władze. Tylko „podszczypywać”, bo partie w Polsce stronią od edukacji moralnej i obyczajowej społeczeństwa, zaś społeczeństwo to, z przyrodzenia konserwatywne i ksenofobiczne, jest w większości przeciw „kolorowym” i innokulturowym przybyszom, by nie rzec, przybyszom w ogóle. Podstawowym zadaniem polskich partii jest nieustanne schlebianie gustom i przekonaniom potencjalnych wyborców. Ciekawe, czy po ewentualnych zwycięskich dla PO wyborów, co nie jest wykluczone, Pani Premier zmieni swoje żelazne stanowisko?ludy 5

Za to dziesięć tysięcy Islandczyków, narodu liczebnie niewielkiego, jest gotowych przyjąć uchodźców z Afryki …wbrew kunktatorstwu ich rządu. Są nawet gotowi opłacić im podróż z południa Europy.

Politycy polscy są nie tylko przeciw (udając, że przemyśliwują sprawę), nie tylko kluczą, ale czasem (?) wyraźnie „mijają się z prawdą”, jak prezydent Duda w rozmowie z prezydentem Gaukiem, gdy mówił o fali emigrantów z Ukrainy, która podobno zalewa Polskę. W istocie, Ukraińców jest u nas najwięcej, mają jednak w większości określony legalny status, czyli wizę i pozwolenie na pracę na czas określony, której to pracy Polacy nie chcą wykonywać. Lub mają glejt na studiowanie w Polsce. A Wietnamczyków, których jest w Polsce dużo, prawie nie widać i nie stoją w kolejkach po zasiłki.

Prezydent A. Duda jest byłym harcerzem, drużynowym, a harcerz wiadomo, bywa że sobie poharcuje. Szkoda, gdy harcuje umysłowo. Więc gdy się przemyśli osobliwe porównanie (zrównanie) tych z Ukrainy (chociaż niekoniecznie z Krymu lub Donbasu) z tymi przedzierającymi się przerz morze i południowe granice Europy, koczującym na Dworcu Keleti lub w Monachium tonącymi na różnych łajbach na Morzu Śródziemnym, zaduszonymi w ogromnych ciężarówkach, człowieka o minimalnym nawet wskaźniku solidarności międzyludzkiej może krew zalać. Brawo, Panie Prezydencie, brawo także za jakże heroiczny akt poskarżenia się na Polskę Niemcowi, nie szkodzi, że Gaukowi.

Gdy myślę o tych sprawach, odczuwam wyraźnie sytuację ogromnego dysonansu poznawczego. Słucham, czytam o „kalkulacjach” rządu, czy przyjąć dwa tysiące, czy aż dwa tysiące sześćset uchodźców z Syrii i Erytei, rzecz jasna obowiązkowo chrześcijan (zapłacą za to inni), czytam wybiórczo wstrętne antyemigranckie komentarze na forach i naprawdę wstyd mi za Polskę i Polaków, zwłaszcza gdy przypominam sobie o wielomilionowej rzeszy polskich emigrantów, którzy co najmniej od XVII wieku masowo wędrowali i wędrują w różne zakątki świata, o dziesiątkach tysięcy polskich uchodźców politycznych (szlak z Polski na Syberię zaczął „się wytyczać” już w XVI wieku), o tym, że do Polaków i dzieci polskich ręce wyciągały w tragicznych chwilach tak odległe i egzotyczne kraje jak Meksyk i Iran. Myślę wtedy, że w jakimś sensie ci publicyści i politycy zachodni, którzy żądają od polski rewanżu, mają rację.

ludy 4Jednak uświadamiam sobie również, że mało który kraj poniósł tak wielkie straty w ludziach i materii w czasie drugiej wojny światowej jak Polska, co jest jedną z przyczyn, że ciągle gonimy Zachód i nieprędko go dogonimy. Ale również przychodzi mi na myśl, że zważywszy na milionową rzeszę Polaków migrantów, którzy w ostatnich latach wyjechali z kraju, szukając dobrobytu zachodniego bezpośrednio na Zachodzie (Anglia, Irlandia, Niemcy, Holandia), jeśli chcemy ten Zachód dogonić, musimy zacząć przyjmować, osiedlać i adaptować do naszych realiów obcych. I to nie w skali dwóch tysięcy, lecz co najmniej dwudziestu tysięcy rocznie.

Najpoważniejszy problem, jaki niebawem zaistnieje w Polsce, będzie dotyczył nie kwestii, czy przyjmować emigrantów, lecz czy ludzie z innych krajów i rejonów świata zechcą się u nas osiedlać i pracować wraz z nami na nasz PKB. Uświadommy sobie, że ci Afrykanie to nie są ludzie z buszu (chociaż przeciw Buszmenom nic nie mam).

Dysonans poznawczy związany ze stosunkiem do imigrantów jest wyjątkowo złożony. Ogólnie wstrętny stosunek Polaków do Obcych, tak dobrze widoczny w masowym hejcie internetowym, wymownie pokazuje, że z etyką chrześcijańską w Polsce, w której dziewięćdziesiąt ponad procent ludzi deklaruje się jako katolicy, jest coś nie tak. Już katolicy, a jeszcze nie chrześcijanie – jak pytał (stwierdzał) dawno temu poeta? Gdzie solidarność z cierpiącymi? Gdzie miłosierdzie?

Wydarzenia ostatnich miesięcy ujawniają ogromny kryzys solidarności w całej Europie, od Zachodu po Wschód. Czy aby jest to usprawiedliwienie dla nas? Przecież lubimy na zewnątrz podkreślać, chwalić się, że jesteśmy kolebką solidarności i zżymamy się, gdy mówią, że początek nowej epoki i nowej Europy dało zwalenie muru berlińskiego.

Nie podoba mi się nastawienie większości chrześcijan mieszkających między Bugiem i Bałtykiem, Tatrami i Bałtykiem do Obcych, zwłaszcza Obcych niekatolików, lecz nie mogę nie zauważyć, że bardzo bogate, obrzydliwie bogate państwa arabskie, roponośne, kompletnie nie przejmują się losem współwyznawców. Mylę się? W samej Arabii Saudyjskiej mnóstwo jest wolnego miejsce i pozbawieni własnych domów bracia w Mahomecie mogliby Saudyjczykom budować na pustyni wieżowce pod samo niebo, baseny i kurorty, stadiony piłkarskie i na piaskach parki zakładać. Mylę się? Bez uszczerbku dla swojego bogactwa mogliby przynajmniej hojnie sypnąć „groszem” i wesprzeć „braci”, ufundować ośrodki dla uchodźców w tych krajach, które wyraziłyby na to zgodę. Mylę się?

Jednak summa summarum taki świat, świat budowany wedle wyznań religijnych, jest/byłby dla mnie obrzydliwy.

Kiedy wgłębiamy się choćby w kwestie etyczne związane u setkami tysięcy ludzi szturmujących bramy Europy, musimy koniecznie zwrócić uwagę na niezbędne rozróżnienie uchodźców i imigrantów, pamiętając, że jedni i drudzy to ludzie. Pojęcie imigracji ma szerszy zakres, uchodźcy (przed czymś, przed kimś) to grupa mniejsza, pod specjalnym nadzorem, o specjalnym statusie. To ci, którzy uciekają przez kulami karabinowymi, trującym gazem, bombami i szykanami politycznymi, najczęściej bezdomni, praktycznie pobawieni wszystkiego.

ludy 2 pobraneImigranci, lecz nie uchodźcy, to ludzie, którzy pokonują nieraz tysiące kilometrów, by znaleźć godniejsze niż u siebie warunki do życia. Publicyści i komentatorzy coraz częściej podkreślają, że owi przybysze z Afryki i Azji to ludzie (w większości) majętni, zważając na koszty podróżny na czarno, dobrze wykształceni, znający biegle język angielski, przedsiębiorczy (jak 2 września 2015 r., mówił prof. B. Góralczyk w rozmowie z C. Łasiczką w Radiu Tok FM). Ejże, jest aż tak różowo? No to cóż, nic, tylko przyjmować ich hurtem, z otwartymi szeroko ramionami, poduczą się języka niemieckiego, szwedzkiego lub polskiego, przydadzą się starej Europie. Ocknijmy się Polacy, zanim Niemcy nie wybiorą sobie najlepszych z nich, a obliczono, ze same Niemcy muszą (powinny) przyjmować ponad pięćset tysięcy emigrantów rocznie, by przezwyciężyć kryzys demograficzny.

Pozostaje drobnostka, w koncepcji tej prawdopodobnie nie mieści się większość uchodźców.

Nasze odczucie moralne, wbrew odczuciu pragmatycznemu, „ekonomicznemu”, wydaje się być bardziej po stronie uchodźców niż po stronie zwykłych emigrantów. Można w tym wypadku posłużyć się wieloma argumentami. Warto jednak zastanowić się także nad kwestią „zwykłej”, nie uchodźczej, niepolitycznej, emigracji z Afryki czy Azji. Według jakiego moralnego prawa odmawiać tym ludziom prawa do osiedlenia się w wybranych przez nich krajach? Czy potępiamy co najmniej milionową rzeszę najnowszej emigracji polskiej za to, że osiedliła się w Anglii, Irlandii, Niemczech, krajach skandynawskich, w Holandii? Czy raczej na ogół tych ludzi wspieramy duchowo, podziwiamy za rzutkość, wykształcenie, znajomość języków? Krytykujemy rząd brytyjski, gdy „gnębi naszych”? Wielu Polaków szuka lepszych niż w Polsce warunków życia dalej, w Ameryce, na antypodach, w Azji. Potępiamy ich za to?

Czy na koszmarne trudy wędrówki do Europy z Afryki i Azji (jest wśród nich wiele dzieci), niewyobrażalne wyrzeczenia, mogą zdobyć się ludzie niezdolni do czynów? A poza tym powiedzmy sobie szczerze, historia ludzkości wiąże się z nieustannymi wędrówkami ludów, tak było, jest i będzie. My, Polacy, grupa zachodnich Słowian, teoretycznie niekoniecznie jesteśmy na „swoim” miejscu. W tym roku do Europy przedarło się trzysta tysięcy imigrantów, w ostatnim piętnastoleciu ponad milion. To dużo i mało, zależy jak patrzeć. Tysiące z nich zginęło na szlakach przemytu ludzi – to ogromnie dużo. Jeszcze do niedawna przejmowaliśmy się tonącymi szalupami i łajbami z imigrantami, dzisiaj coraz mniej nas to obchodzi. Owszem, gdy zajdzie coś wyjątkowo medialnego, np. śmierć kilkudziesięciu osób w zalutowanej ciężarówce na autostradzie austriackiej lub sfotografują martwego chłopca na brzegu morza, odżywa zainteresowanie. Na kilka godzin.

Wiem, że nie można uogólniać, pisząc o zachowaniach Europejczyków. Wspomniałem o Islandczykach. Parę dni temu w Monachium, na apel tamtejszych władz, mieszkańcy miasta przywieźli do miejsca pobytu uchodźców tyle darów, że trzeba było apelować o powstrzymanie odruchów serca. To się działo w Niemczech, w Monachium. Nasze media skwapliwie pisały w ostatnich miesiącach o demonstracjach antyimigranckich i rasistowskich w Niemczech, mniej o znaczącym ruchu proemigranckim (tamże).

A w ogóle Niemcy, które dopuściły się największej zbrodni w XX wieku, ba, w całych dziejach ludzkości, są dzisiaj – czy nam się to podoba, czy nie – wzorem sensownego, w tym humanitarnego, myślenia o imigrantach. Zimna kalkulacja nie wyklucza solidarności, empatii i autentycznych, a nie udawanych działań. O ile francuskie minister niekoniecznie ma prawo oceniać kraje wschodniej Europy za politykę wobec przybyszów z Afryki i Azji, Niemcy mają moralne prawo oczekiwać od Europy i Polski wsparcia. Podobnie jak Włochy (południe), Grecja i Turcja, w której przechowuje się cztery miliony uciekinierów. Niebawem możemy mieć spore kłopoty na pograniczach polsko-wschodnich, zwłaszcza z Ukrainą Jeśli – po Ukraińcach – do naszego kraju przybywa najwięcej Czeczenów, to czemu nie Syryjczycy a Afgańczycy?

Nie tak dawno demokratyczna Ameryka, demokracje europejskie, w tym Polska, entuzjastycznie witały tzw. arabską wiosnę, sekundowały jej, czynnie wspierały ją. Przy czym musimy pamiętać o zbrojnych rozprawach z reżimem irackim. Tak czy siak, wolny, demokratyczny świat cieszył się z upadku arabskich dyktatur, wierząc naiwnie, że w ludy 6tamtych tradycjach kulturowo-religijnych i politycznych da się „z mety” dyktaturę i feudalizm przeobrazić w demokrację typu zachodniego. Dzisiaj już wiemy z pewnością, że gdyby trzymali się u władzy Kaddafi i inni dyktatorzy, nie byłoby kwestii emigracji szturmującej wrota europejskiego raju, nie byłoby państwa islamskiego. Ergo, problem uchodźców jest w jakimś stopniu produktem amerykańskiej i europejskiej hipokryzji i megalomanii. Zostawmy może Arabom co arabskie.

Polak, Słowak, Czech, Węgier, Bułgar czy Słoweniec mogą, patrząc z pewnej perspektywy, powiedzieć Zachodowi: skolonizowaliście od XVI wieku trzy czwarte globu ziemskiego, na łupieniu podbitych ziem i wykorzystywaniu pozbawionych wolności i własnych ojczyzn ludzi budowaliście swoje bogactwo. Oficjalnie, co prawda, głosiliście coś innego: misję chrześcijańską i cywilizacyjną. Teraz więc zacznijcie spłacać długi. Milion uchodźców w ciągu piętnastu lat to betka. Radźcie sobie sami.

Myślę, że takie stanowisko dałoby się uzasadnić pod względem moralnym. Jednak myśląc głębiej, dochodzę do wniosku, że musiałyby zostać spełnione pewne warunki, aby je obronić, Polacy, Węgrzy, Czesi itd. Powinny, zanim je poprą, wcześniej opuścić Unię. Nie można akceptować czegoś, nie akceptując tego czegoś (przy okazji: odnośnie fali emigracji, jak wcześniej w kwestii Ukrainy, Unia kompletnie nie zdała egzaminu, a „nasz” Tusk stał się wyjątkowo „przezroczysty”). Poza tym każdy naród ma jakiś brud za paznokciami.

Jeśli my, Polacy, zaczęlibyśmy Zachodowi wypominać kolonie, musielibyśmy przypomnieć sobie historię kolonizacji przez Polaków Wschodu Europy. Niechęć, by nie rzec nienawiść, sporej części Ukraińców do nas datuje się z czasów starszych niż czasy Bandery. Jednak zostawmy sprawy polsko-ukraińskie, bo i tak wystarczająco źle się toczą. Przypomnijmy, że mimo wielu deklaracji, nie potrafiliśmy załatwić in extenso kwestii milionów Polaków ze Wschodu – z Ukrainy, Białorusi, Litwy, Kazachstanu itd. Wstyd. Więc może nie pouczajmy innych, nawet jeśli są to ksenofobiczni Francuzi.

Cóż więc czynić? Chciałem napisać, że wnioski narzucają się same, lecz byłaby to nieprawda. Chciałbym, aby Polacy zachowywali się wobec uchodźców tak jak wspomniane społeczeństwo islandzkie, a rząd polski (w tej kwestii!) myślał i działał tak jak rząd niemiecki. Wyszła mi nieoczekiwana pochwała islandzko-niemieckości. Nie szkodzi. Ponoć żyjemy w zjednoczonej Europie.

Michał Waliński

3 września 2015 rok

PS. W opisanym kontekście miłość Polaków do grodzenia się na plażach bałtyckich jest jak najbardziej zrozumiała. MW

Informacje o Michał Waliński

b. folklorysta, b. belfer, b. organizator, b. redaktor, b. wydawca, b. niemowlę, b. turysta; kochał wiele, kochał wielu, kocha wiele, kocha wielu; czasem świnia, czasem dobry człowiek, czyli świnia, ale dobry człowiek (prawie Gogol); żyje po przygodzie z rakiem (diagnoza lipiec 2009 r.) i konsekwencjami tej przygody; śledzi, analizuje i komentuje obyczajowość współczesnych Polaków; czasem uderza w klawisze filozoficzne, czasem w ironiczne, czasem liryczne, rzadziej epickie; lubi gotować, lubi fotografować; lubi czytać i pisać, lubi kino, filmy i teatr (od dawna za względu na okoliczności tylko w TV); lubi surrealizm w sztuce i w ogóle, a więc i polskość; lubi van Steena, Rembrandta, słomkowy kapelusz damy Rubensa, Schielego, impresjonistów, kobiety w swobodnych pozach w malarstwie Tintoretta; kocha M.; kocha miesięcznik "Odra", czyta regularnie "Politykę" i "Wyborczą"; ulubione radia: Dwójka i radia internetowe z muzyką klasyczną, jazzem, fado, flamenco i piosenkę literacką; lubi radio TOK FM, chociaz po godzinie czuje sie ogłuszony nadmiarem sygnałów dźwiękowych i "głosowych"; wierzy w koincydencję etyki i estetyki oraz królewnę Śnieżkę; ateistyczny agnostyk, może agnostyczny ateista; lubi słuchać
Ten wpis został opublikowany w kategorii emigracja z Afryki, polityka i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Uciekinierzy z Syrii i innych krajów. Nowa wędrówka ludów

  1. Pingback: Quasi-imponderabilia in statu nascendi. "Silva rerum" Michała Walińskiego

  2. Znakomity tekst, Michale. Oby więcej takich odważnych głosów, zwłaszcza teraz, kiedy w kampanii wyborczej gra się głównie na podgrzewanych fobiach i resentymentach.
    Ad rem. Może należałoby uruchomić prywatne sponsorowanie uchodźców, wzorem Kanady i ostatnio Islandii. Na pewno znaleźliby się w Polsce ludzie, którzy chcą i mogą pomóc, bo na decyzje rządących i tych, którzy chcą rządzić, liczyć raczej nie można. Dla nich wiążace są anonimowe bluzgi internautów – potencjalnych wyborców.
    Nota bene, zauważyłam, że dzisiejsza GW zablokowała komentarze pod tekstami o uchodźcach. To dobre posunięcie. Ciekawe tylko, na jak długo?

    Polubienie

Dodaj komentarz