Kuba Wojewódzki – polski Monty Python?

Tu, w górach, prasa dociera do mnie z opóźnieniem. Otworzyłem sobotnią „Wyborczą” z 11–12 VI
i oniemiałem. Cała druga kolumna (z wyjątkiem Turnaua, który roztropnie wybrał Zielone Świątki) została poświęcona „sprawie” niejakiego Kuby Wojewódzkiego, bo nawet rysunek Gawłowskiego świetnie się z nią kojarzy. Mało tego, na stronie trzeciej W. Karpieszuk zastanawia się, „Co minister kultury zrobi z Wojewódzkim”. Rzecz dotyczy niepoprawnego politycznie „dowcipu” panów Wojewódzkiego i Figurskiego w audycji porannej w Radiu Eska Rock (25 maja) i jego reperkusji. …

Dwaj niesłychanie kreatywni błazenkowie z „ESKI” „mówili o Alvinie Gajadhurze, rzeczniku Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, którego ojciec jest Hindusem. Wojewódzki z Figurskim: „Może zadzwonimy teraz do Murzyna. Krajowy rejestr Murzynów. Gajadhur, tak murzin” – śmiał się Wojewódzki. „Audycję sponsoruje warszawski oddział Ku–Klux–Klanu. W jakiej sieci on może mieć telefon?” Figurski: „Która się z czarnym kojarzy?” Wojewódzki: „Buszmeni?” Zadzwonili też do Briana Scotta, dziennikarza pochodzącego z Gujany. Pytali go, czy ma nos "szeroki i płaski", "wargi grube wywinięte", jaki ma członek. Scott nie poczuł się urażony. Natomiast Gajadhur złożył skargę do KRRiT. Rozważa zawiadomienie do prokuratury, bo czuje się znieważony.” [cytuję za: http://wyborcza.pl/1,75248,9764397,Minister_kultury_zajmie_sie_Wojewodzkim.html]

Na drugiej kolumnie sobotniej „GW” mamy zatem: wywiad z Wojewódzkim przeprowadzony przez M. Żakowską i dwugłos B. Węglarczyka („za”) oraz A. Szyłło – „przeciw”. Wszystkie te wypowiedzi są nader kuriozalne.
Węglarczyk broni Kuby W., kreując go na polskiego Monty Pythona i dowodząc, że „Rozpatrywanie dowcipów Wojewódzkiego i Figurskiego bez kontekstu nie ma sensu”, obaj panowie „w stylu Monty Pythona z rasizmem walczą, a nie wspierają go.” Jeśli skażemy Kubę, to powinno się zakazać w Polsce sprzedaży wydanego na DVD filmu „Płonące siodła” oraz pokazywania „Producentów” – przekonuje. Redaktor przyznaje, iż sam padał ofiarą żartów Wojewódzkiego, ale tym bardziej go broni.

Szyłło w tekście „Kiepski żart, łatwy rechot” opisuje szykany, z jakimi spotykało się i spotyka jej międzyetniczne małżeństwo i dziecko z tegoż związku (jest w swoich wynurzeniach nader szczera) Ostatecznie opowiada się zdecydowanie przeciw, ale jednocześnie za Kubą W. Oddajmy jej sprawiedliwość: tytuł artykułu bardzo dobrze oddaje istotę nie tylko ostatniego wybryku Wojewódzkiego.

Sam Kuba W. broni się w wywiadzie dla „Wyborczej”, jak może, ale niewiele może, więc stawia na „klasyczną” w jego wypadku bezczelność własną i zakładaną naiwność bądź głupotę czytelników. Powołuje się zatem na metodę Woody Allena ze sztuki, w której sam gra (Kuba, nie Allen) – a więc metodę „nawiasu sztuki”, licentia poetica, bo chyba o nią mu chodzi. „Dbajmy o proporcje między znaczeniem żartu, nawet kiepskiego, a stawianiem zarzutów o najwyższym stopniu haniebności” – powiada. Skądinąd słusznie, bo o bardzo kiepskie żarty tu chodzi. „Żart traktuje Wojewódzki „jako odtrutkę na patos, przesadę, powagę, ale i hipokryzję”. Znowu skądinąd słusznie, bo nie da się ukryć: jesteśmy narodem patetycznych ponuraków, którzy chyba tylko przy piwnym grillu potrafią się poweselić. W repertuarze określonym od czasów rozpalenia pierwszego ogniska, co „płonie w lesie”, i przy koniecznie niskim stężeniu krwi w alkoholu. Proponuje następnie TNN–owski szołmen, aby wyguglować hasło „murzyn” i zobaczyć te tysiące rasistowskich dowcipów, z których rechocą Polacy. Skorzystałem z propozycji i nie zauważyłem żadnej różnicy między poziomem owych dowcipów a poziomem dowcipu Kuby W., na korzyść tego ostatniego. Wiele do myślenia daje także kolejny argument, jaki wytacza Eskowy humorysta, argument w postaci … „kipiących od rasizmu stadionów”.

[…]
Cały felieton można przeczytać na stronie:

http://www.scribd.com/michalwalinski/shelf

Informacje o Michał Waliński

b. folklorysta, b. belfer, b. organizator, b. redaktor, b. wydawca, b. niemowlę, b. turysta; kochał wiele, kochał wielu, kocha wiele, kocha wielu; czasem świnia, czasem dobry człowiek, czyli świnia, ale dobry człowiek (prawie Gogol); żyje po przygodzie z rakiem (diagnoza lipiec 2009 r.) i konsekwencjami tej przygody; śledzi, analizuje i komentuje obyczajowość współczesnych Polaków; czasem uderza w klawisze filozoficzne, czasem w ironiczne, czasem liryczne, rzadziej epickie; lubi gotować, lubi fotografować; lubi czytać i pisać, lubi kino, filmy i teatr (od dawna za względu na okoliczności tylko w TV); lubi surrealizm w sztuce i w ogóle, a więc i polskość; lubi van Steena, Rembrandta, słomkowy kapelusz damy Rubensa, Schielego, impresjonistów, kobiety w swobodnych pozach w malarstwie Tintoretta; kocha M.; kocha miesięcznik "Odra", czyta regularnie "Politykę" i "Wyborczą"; ulubione radia: Dwójka i radia internetowe z muzyką klasyczną, jazzem, fado, flamenco i piosenkę literacką; lubi radio TOK FM, chociaz po godzinie czuje sie ogłuszony nadmiarem sygnałów dźwiękowych i "głosowych"; wierzy w koincydencję etyki i estetyki oraz królewnę Śnieżkę; ateistyczny agnostyk, może agnostyczny ateista; lubi słuchać
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na „Kuba Wojewódzki – polski Monty Python?

  1. iambogna pisze:

    To temat na niezla powiesc (o skomplikowanych relacjach osobistych między Krasickim i królem). Moze bys sprobowal sie przymierzyc? Mnie w tej satyrze najbardziej uderzyl wers: "Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka." Akurat dla krola Stasia nie jest ten osad specjalnie surowy, chyba ze… wlasciwym "czlowiekiem" jest sam Krasicki (o szlachecka brac mniejsza) – sfrustrowany rola krolewskiego dworzanina "ksiaze poetow", "ksiaze Kosciola" , etc. etc? A gdybyby tak (dla sprawy powiesci) wprowadzic "drukarskiego chochlika" do kolejnych wersow: "Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne,Pozwolisz, mości królu, że od SIEBIE zacznę"…? Blog o kabotynach? Czemu nie? Mozesz liczyc na moje komentarze (potrzebny jest "prokurator" i obronca).

    Polubienie

  2. 16Siko15rek pisze:

    W tym rzecz, że "Do króla" jest tylko pozornym panegirykiem (zawierając oczywiście ostrą krytykę braci szlacheckiej). Autor obiektywnie oszacował zasługi Króla Stasia, ale też daje do zrozumienia, że nie jest zupełnie kryształowa postać jako władca. Zastanawiałem sie na ile ta skomplikowana satyra jest też odbiciem skomplikowanych relacji osobistych między Krasickim i królem…Co do Wojewódzkiego: uważam, że w kraju tak licznych ksenofobów, rasistów, antysemitów pewne rzeczy należy nzywać po imieniu i potępiać, a nie bawić się w jakieś dziwaczne obrony i gloryfikacje ewidentnego szkodnika. I robi to gazeta, która "po linii" potępiała – często piórami znanych czy wybitnych lumnarzy kultury – te negatywne zjawiska. Rożnych "wpadek" sporo się ostatnio w "GW" przydarzyło, np. w kwestiach dotyczących edukacji. Dla mnie problem w tym, że "GW" – chociaż często mnie irytuje – jest od 20 lat najlepiej redagowaną ("robioną") gazetą codzienną w tej części Europy.Kiedyś kupowałem co dzień po kilka dzienników ("wychowywałem się" już od końca lat 50. na pliku gazet przynoszonych codziennie przez stryja dziennikarza z roboty), ale dzisiaj nie mam już tej pasji do wertowania tylu gazet codziennych, zreszta szkoda pieniędzy, bo są jeszcze tygodniki i miesięczniki, z którymi sympatyzuje od lat, bo trzymaja poziom ("Odra", "Polityka" i in.). A tak w ogóle – kupuję wszystkie pisma komputerowe, a ich lektura jest najlepszą odtrutka na często ponura rzeczywistość polska.Wracając do tematu: Orzeszkowa w "Nad Niemnem" (którą to powieśc od zawsze lubię) i Prus w "Lalce" w sposób rewelacyjny ukazali cały tabun rozmaitych kabotynów, implicite definiując kabotynizm. Może warto by na blogu stworzyc coś w rodzaju galerii współczesnych polskich kabotynów (panów widze tu mnóstwo) i kabotynek (pań tylko kilka).Nie o wszystkim moge tu pisać ("nie na telefon"), więc inne przeniose do listu, który sie tworzy…

    Polubienie

  3. iambogna pisze:

    Dopiero dzisiaj przeczytalam calosc Twojego felietonu. Wyborny!A przy okazji wreszcie "zaliczylam" persyflazowy majstesztyk Krasickiego (zupelnie go ze szkoly nie pamietam). Chyba naleze do tych 95%, bo tez zachodze w glowe, czy to autosatyra, czy tylko arcyzgrabny panegiryk? Ile niezamierzonej autoironii zawiera tytul "Do krola"? A moze wlasnie zamierzonej? "Na krola" byloby bardziej persyflazowo czy moze wrecz przeciwnie? Zwariowac mozna (i o to chyba chodzi).Nie mniej persyflazowo poruszyla mnie Aleksandra Szyłło. Tez bym tak pewnie – dla niepoznaki – napisala, chociaz ani przez chwile nie wierze w jej zapewnianie, ze "Kuba Wojewódzki nie zagraża mojemu dziecku, bo nie pała nienawiścią, tylko próbuje z większym lub mniejszym talentem ukłuć tę naszą rzeczywistość [oraz ze] "To nie śmiech generuje nienawiść, tylko zbytnie nadęcie." Niby prawda… a jednak ten akurat smiech, a raczej "łatwy rechot", generuje cos gorszego od nienawisci – bo pogarde – i to skuteczniej niz patetyczne nadecie (nie bez powodu w potocznej angielszczyznie "pathetic" to tyle co "zalosne", "zenujace", "politowania godne").Wiem, co mowie, mam ziecia Mulata i jakas tam wiedze o traumach takiego dziecinstwa (oraz macierzynstwa). I tez chetnie zamowilabym "żart następny: o nieco zbyt lanserskim celebrycie, który trudzi się nad kiepskim dowcipem." Tylko gdzie tam Wojewodzkiemu Kubie do gnieznienskiego arcybiskupa…

    Polubienie

  4. 16Siko15rek pisze:

    Dziękuję, Bogna. Rzczywiście, wyszło po czesku… PS. Zbieram się i zbieram do napisania do Ciebie i …napiszę! Buzi.

    Polubienie

  5. iambogna pisze:

    Wlasnie czytam Twoj tekst i zauwazylam "czeski blad" w tytule. Popraw, zanim sie jakis zlosliwiec przyczepi. Chyba, ze to celowe?

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do 16Siko15rek Anuluj pisanie odpowiedzi